Tytuł mojego dzisiejszego wpisu wydaje się być zagrywką a’la poradnik „Jak osiągnąć szczęście i oświecenie w weekend” tymczasem jest oparty na naukowym badaniu przeprowadzonym na 120 parach małżeńskich w ciągu 2 lat! A na końcu zamieszczam praktyczne ćwiczenie… Continue reading
marzec 2015
Czy psychoterapeuta to „czarnoksiężnik z krainy Oz”?
Stawiam sobie czasem pytanie: na czym polega moja praca? Jest w niej trochę diagnozy, trochę edukacji psychologicznej, trochę dostarczania umiejętności, trochę dostarczania doświadczeń i perspektywy odmiennej niż dotychczas. Jednak wydaje się, że istota tego co dzieje się w gabinecie psychoterapeuty to coś więcej. Co to jest?
W opowieści „Czarnoksiężnik z krainy Oz”, główna bohaterka, Dorotka, przemierza baśniowy świat, pełen niebezpieczeństw ale i cudownych zdarzeń, dających jej doświadczenie, siłę i przyjaciół, by dotrzeć do tajemniczego czarnoksiężnika, który w opinii wszystkich chyba mieszkańców jest jedyną osobą potrafiącą rozwiązać jej problem. Do tego baśniowego świata dotarła bowiem nie z własnej woli, ale uniesiona wraz z domem przez tornado szalejące w stanie Kansas. Dodatkowo towarzyszą jej postaci szukające rozwiązania swoich problemów: mający się za bezrozumnego strach, czujący brak „serca” blaszany drwal oraz drżący ze strachu król zwierząt, lew. Jest jeszcze beztroski piesek Toto. Mam nadzieję, że nie zdradzę niespodzianki (chyba opowieść o Ozie jest powszechnie znana), gdy napiszę, że w trakcie jednego ze spotkań Dorotki z Ozem, okazuje się, że nie jest on żadnym pełnym mocy czarodziejem. Jego prawdziwa tożsamość to kuglarz, wędrownym sztukmistrz, który tworzy pozory potęgi i mocy. Dzięki temu utrzymuje wrogów z dala od Szmaragdowego Grodu, a jego mieszkańcom daje poczucie bezpieczeństwa. Jest w tym na tyle skuteczny, że w złudzeniu żyją nie tylko dobroduszni mieszkańcy szmaragdowego miasta, ale także czarownice, dobre i złe, które wydawać się może, powinny mieć jaką taką wiedzę o świecie.
Można by powiedzieć: koszmar psychoterapeuty. Budzisz się i nagle zdajesz sobie sprawę, że dajesz ludziom ułudę, która pozwala im żyć w poczuciu bezpieczeństwa i przynależności, ale gdyby co do czego przyszło, to masz tylko parę kuglarskich sztuczek na podorędziu.
Doświadczenie i badania nad psychoterapią pokazują, że czasem psychoterapia może być czymś więcej. A psychoterapeuta bardziej Sokratesem, który mówił o sobie, że jest „akuszerką ludzkich idei”, niż łżącym w żywe oczy Ozem, który w razie starcia z siłami zła nie miałby czego zaoferować.
Jednym z podstawowych elementów uznawanych za kluczowy w udanej psychoterapii jest tzw. sojusz lub przymierze terapeutyczne. Wg definicji jest to: „przymierze lub zdrowy rozsądek ego/self klienta z analizującym lub terapeutyzującym ego/self terapeuty w celu wspólnej pracy” (Gelso, Hayes, 2005). Ładne, prawda? W potocznej polszczyźnie należałoby to odczytać tak: „przymierze terapeutyczne to wzajemna zgoda i zobowiązanie do wspólnego działania w celu zrealizowania celów klienta”. W praktyce to właśnie ten „sojusz” umożliwia podjęcie realistycznej współpracy.
Co to oznacza w rzeczywistości gabinetu? I jak się ma do kwestii „Oz a psychoterapia”?
W baśni o Ozie, jest taki fragment, w którym czarnoksiężnik wysyła Dorotkę do walki ze złą Czarownicą Bagien i Trzęsawisk. Posyła ją składając obietnicę bez pokrycia: że jak się rozprawi ze złem z północy, to pomoże jej dostać się do domu. Na pytanie bohaterki jak ma się rozprawić ze złą czarownicą, odpowiada, że nie wie… I faktycznie nie wie.
Tymczasem zadaniem systemowo pracującego psychoterapeuty jest:
- wspieranie pacjenta/klienta w poszerzaniu rozumienia problemu, wzbogacanie „mapy” problemowego stanu, w którym się znalazł, o takie interpretacje i punkty widzenia, które dają szansę na znalezienie perspektywy zmiany,
- pomoc w dostarczaniu zasobów (a więc budowanie tożsamości pacjenta/klienta, wspieranie rozwoju jego poczucia wartości i kompetencji, wspieranie poprzez akceptację i rozumienie),
- uelastycznianie zachowań m.in o nowe strategii działania i uczenie nowych umiejętności dopasowanych do kontekstu.
Taki psychoterapeuta dając Dorotce zadanie walki ze złą czarownicą, zadbałby pewnie o to, żeby wiedziała co jest jej zasobem, z jakich umiejętności może skorzystać, gdzie szukać sojuszników.
Niewątpliwą zasługą Oza było to, że dzięki jego sztuczkom Blaszany Drwal, Strach na Wróble i Lew uwierzyli, że dostali to czego im brakowało i zaczęli działać tak, jakby to już od dawna mieli. Wcześniej niejednokrotnie zachowywali się tak jakby byli odpowiednio: emocjonalni, mądrzy i odważni. Jednak nie dopuszczali do swojej świadomości nawet na chwilę faktu, że mogą tacy właśnie być. Ze Szmaragdowego Grodu odeszli jednak w przeświadczeniu, że zmiana to zasługa Oza. W prawdziwej psychoterapii sukces (definiowany jako osiągnięcie celów zdefiniowanych na początku) jest wspólnym sukcesem psychoterapeuty i klienta, ze wskazaniem na klienta. A porażka…? Sądzę, że podobnie. Każda ze stron włożyła bowiem wysiłek w budowanie psychoterapeutycznego przymierza, które umożliwia zbudowanie relacji.
Czasem psychoterapeuta jest Ozem. Gra va banque. Pamiętam jak przed laty, jeszcze jako student psychologii słuchałem o tym, jak nieżyjący już Andrzej Samson (abstrahując od jego tragicznego końca, był człowiekiem, który bardzo wiele wniósł do psychoterapii) dawał dzieciom z problemem nocnego moczenia się „cudowne szklane kuleczki”, które po włożeniu pod poduszkę miały zagwarantować suchą noc. Taki amulet to sztuczka na miarę Oza. Jednak w realiach życia zadziała tylko wtedy, gdy zbudowane jest owo porozumienie – przymierze.
W baśni o Ozie jest jeszcze jedna postać. To dobra czarownica z południa. Składa ona na czole Dorotki pocałunek, który pozostawia świetlisty znak i mówi: „Dzięki temu świetlistemu znakowi nie spotka Cię już w życiu nic bardzo złego”. A na pytanie bohaterki, czy zwykłe złe rzeczy mogą się zdarzyć dopowiada, że „oczywiście, takie zwyczajnie złe rzeczy mogą Cię spotkać”. Przymierze psychoterapeutyczne to taka właśnie nadzieja, że zmiana jest możliwa i choć różne trudności i kłopoty mogą spotkać nas i pacjenta na drodze do celu, to świat, poza zagrożeniami stwarza też szanse, z których można skorzystać.
Jakie praktyczne wnioski wynikają z powyższych rozważań? Jeśli pomiędzy psychoterapeutą a klientem nie wytworzy się porozumienie, które umożliwi zawarcie „sojuszu w sprawie zmiany”, to nawet najlepsze techniki, potwierdzone za pomocą licznych badań, dadzą bardzo ograniczony efekt. Tym ważniejsza jest zatem etyczna postawa psychoterapeuty i umiejętność budowania kontaktu, poparta rzeczywistym zaciekawieniem, szacunkiem i pokorą wobec klienta i wizji świata, który ze sobą przynosi.
Literatura:
Cronin,E., Brand, B.L, Mattanah J.B. (2014) The impact of the therapeutic alliance on treatment outcome in patients with dissociative disorders: European Journal of Psychotraumatology 2014, 5: 22676 – http://dx.doi.org/10.3402/ejpt.v5.22676
Gelso, C., & Hayes, J. (2005). Relacja Terapeutyczna. Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne.
Grzesiuk L. (red.) Psychoterapia — teoria. Wydawnictwo Psychologii i Kultury Eneteia, Warszawa 2005
Norcross, J. C. (Ed.). (2011). Psychotherapy relationships that work (2nd ed.). New York: Oxford University Press.
Psychoterapia i neuronauka. Co biologia mózgu mówi nam o skuteczności metod psychoterapii?
W poprzednim wpisie opisałem model zmiany odnosząc się do etapów jej wdrażania a także przez pryzmat czynników, które go wspierają. W bieżącym wpisie, chcę się skupić na obszarze, który fascynował mnie od dawna, a mianowicie: czy i w jaki sposób działania, które podejmowane są w trakcie psychoterapii znajdują swoje odzwierciedlenie w procesach, które opisuje neuronauka.
Neuronauka to dziedzina badań mózgu, która ma na celu integrację i syntezę wiedzy pochodzącej z wielu różnych obszarów badawczych w jedną całość. Poczynając od badań morfologii i struktury mózgu, poprzez jego rozwój i pełnione funkcje, biochemię, fizjologię, psychologię mózgu, genetykę czy wreszcie dziedziny związane z informatyką czy filozofią i etyką.
Autor: prof. Ryszard Przewłocki, Źródło: Anna Wojnar, Interdyscyplinarna neuronauka, „Alma Mater” nr 96, listopad 2007, s. 44.
Psychoterapia i neuronauka ma dwa wspólne założenia. Pierwszym z nich jest fakt, że nasz nasz układ nerwowy w swej budowie i działaniu odzwierciedla naszą historię ewolucyjną. Z niej właśnie wynika fakt, że miliardy neuronów są zorganizowane w sieci neuronowe, z których każda rozwija się we własnym tempie i w sposób dla siebie właściwy. Drugim jest to, że architektura mózgu kształtuje się w wyniku ważnych (psychoterapeuci często mówią „znaczących”) relacji z innymi ludźmi. Innymi słowy można powiedzieć, że mózg jest narządem, który, choć wlecze za sobą bagaż ewolucyjnej historii, to za każdym razem, z tych samych niteczek, splata unikatową siatkę połączeń, której wzorzec wynika z osobistych doświadczeń i relacji.
– Czyż może być coś nowego pod słońcem? – zapytał Piłat.
– Tak. Ja.
Eduardo Mednoza, „Niezwykła podróż Pomponiusza Flatusa”.
Doświadczenia i relacje, ich jakość i intensywność, przekładają się na kody w sieciach neuronowych. A sieci neuronowe stanowią podstawową jednostkę architektoniczną mózgu i umysłu. Stawiane czasem pytanie „geny czy wychowanie?” jawi się więc jako anachroniczne. Oczywiście, że i geny, i wychowanie. Dzięki temu, że doświadczenie (zarówno z interakcji ze środowiskiem jak i z relacji społecznych z ludźmi) przekłada się na struktury w mózgu, natura i wychowanie splatają się (i to dosłownie) w jedność.
Jeżeli w procesie kształtowania się naszej osobowości, niektóre sieci neuronowe pozostaną nierozwinięte w stopniu umożliwiającym optymalne funkcjonowanie, to mogą pojawić się symptomy, dolegliwości i objawy, które skłaniają ludzi do szukania pomocy, np. psychoterapii. Psychoterapia zaś ma na celu umożliwić zrozumienie jakie siły doprowadziły do takiego a nie innego ukształtowania się struktur umysłowych (a więc i mózgowych) i poprzez odpowiednie, pozytywne doświadczenia korekcyjne, dokonać zmiany w obrębie nieoptymalnych sieci neuronowych. A zatem każde złagodzenie symptomu, zniknięcie objawu, poszerzenie repertuaru zachowań lub uelastycznienie sposobu przezywania emocji wiąże się z konkretną zmianą w mózgu.
A czym właściwie są sieci neuronowe? Aby sprostać złożoności, jaką musi osiągnąć układ nerwowy, żeby zarządzać tak różnymi aspektami naszego zachowania jak reagowanie na zbyt gorącą kawę w Starbuniu, zachwyt nad pięknem piosenki Leonarda Cohena, lub kształtem ust słuchającej go osoby, a także np. umożliwienie zrozumienia na poziomie estetycznym i duchowym malarstwa Salvadora Dalego, neurony muszą organizować się w struktury, zwane sieciami neuronowymi. Innymi słowy, są to obwody wyspecjalizowane w pewnych reakcjach. Każdy neuron w takiej sieci może oczywiście łączyć się z neuronami z innych sieci i sam przez to stawać się elementem więcej niż jednej sieci neuronalnej. Każde połączenie neuronów może mieć działanie hamujące lub pobudzające inne neurony. Tworzą one razem pewien wzorzec wyładowania. Owe wzorce wyładowań (bardzo złożone w swej istocie, gdyż każdy neuron może łączyć się z tysiącami innych, a sieć może być zbudowana z milionów neuronów) kodują wszystkie nasze emocje, umiejętności, wspomnienia, plany i marzenia. Również wzorce zachowań są wynikiem spójnych wzorców wyładowań w sieciach. Uczenie się to tworzenie w mózgu pętli neuronowych pobudzających lub hamujących aktywność. Mózg zbiera doświadczenia i koduje je w sieciach neuronowych (zarówno doświadczenia porażek jak i sukcesów). A sieci powstają i zmieniają się przez całe nasze życie. Rozwój mózgu i sieci neuronowych wykazuje pewną korelację z aktywnością umysłową i z tym co dzieje się w środowisku.
Psychoterapia jest procesem, który z perspektywy neuronauki, wzbogaca środowisko, pobudza rozwijanie zdolności poznawczych, pozwala w nowy sposób doświadczać emocji i uczyć się nowych zachowań. Istnieją badania wskazujące, że przyrost liczby neuronów i i usprawnianie połączeń między nimi idzie w parze ze zmianami doświadczeń i objawów pod wpływem psychoterapii (Baxter i in. 1992; Etkin et al. 2005; Roffman et al. 2005).
Udana psychoterapia z perspektywy neuronauki to taki proces, w którym dostarczamy środowiska i doświadczeń, które pozwalają na pobudzenie wzrostu neuronów i integrację sieci neuronowych. Dlatego tak bardzo istotne jest: (1) nawiązanie bezpiecznych relacji, (2) zdobywanie nowych informacji o sferze poznawczej, emocjonalnej, wrażeniach i zachowaniach, (3) aktywacja wadliwie działających sieci neuronowych, (4) dostarczanie odpowiedniego poziomu pobudzenia na przemian ze spokojem i bezpieczeństwem, (5) integracja wiedzy z doznaniami emocjonalnymi i cielesnymi, (6) rozwój metod przetwarzania i organizowania nowych doświadczenia, tak, aby służył również po zakończeniu psychoterapii. (za: Louis Cozolino, The Neuroscience of Psychotherapy).
Z tej perspektywy nabierają sensu różne psychoterapeutyczne techniki służące zbudowaniu zaufania, okazywaniu wsparcia i wiary w klienta, tworzenia nowego obrazu problemu i stanu pożądanego (jakiej zmiany chcę?), eksploracja np. traumatycznych doświadczeń i jednoczesne dawanie wsparcia i czasu na integrację, reorganizację wspomnień i ukształtowanych pod ich wpływem przekonań i wzorców działania, uwrażliwianie na odczucia i znajomość emocji (poznaj samego siebie), transfer umiejętności na przyszłe konteksty, tak aby klient umiał zastosować zmiany w przyszłym życiu już bez pomocy psychoterapeuty.
Konkretnym związkom pomiędzy technikami stosowanymi w psychoterapii a zmianami w mózgu poświęcimy nasze kolejne wpisy. Zapraszamy do śledzenia naszego bloga 😉
Dar pomagania, czyli jak rozmawiać z rodzicami (artykuł Magdy w Remedium)
Zapraszamy do lektury artykułu, który dla czasopisma Remedium napisała nasza autorka Magda Mastalerz 😉
Jakiś czas temu rozmawiałam z pewną młodą osobą od niedawna mającą prawo jazdy. Wiedząc, że jest fanką czterech kółek i marzyła o byciu samodzielnym kierowcą, zapytałam, jak jej idzie jeżdżenie po mieście. W osłupienie wprawiła mnie entuzjastyczna, acz raczej enigmatyczna odpowiedź: „Byłoby już zupełnie super, gdyby nie ci piesi…”. Podobne wypowiedzi, ale dotyczące rodziców, słyszę czasem, gdy rozmawiam ze specjalistami od pomagania dzieciom i młodzieży. Z uwagi na to, że sama zajmuję się zawodowo pomaganiem, postanowiłam w niniejszym artykule uporządkować podstawowe zasady pracy z rodzicami dziecka, które jest naszym podopiecznym. Zasady te dobrze sprawdzają się zarówno w pracy psychologa, pedagoga, psychoterapeuty, jak i każdego nauczyciela czy wychowawcy.